Prokuratura w Chodzieży przygotowuje akt oskarżenia, ale nie obejmie on wydarzeń z margonińskiej parafii.
Występki księdza Krzysztofa G. ujrzały światło dzienne w 2017 roku. Głos Wielkopolski opublikował wówczas historię Szymona z Chodzieży, który przez kilkanaście lat był gwałcony i wykorzystywany przez duchownego.
Szymon, były ministrant w Parafii pw. św. Floriana w Chodzieży ujawnił wtedy, że pełniący tam posługę ksiądz Krzysztof G. molestował go seksualnie odkąd chłopak skończył 14 lat.
Sprawę podjęła chodzieska prokuratura, jednak początkowo umorzyła postępowanie. Dopiero po interwencji z prokuratury w Poznaniu, chodziescy śledczy ponownie przyjrzeli się działalności księdza.
We wrześniu 2019 roku, gdy śledztwo się już toczyło, do prokuratury wpłynęło zawiadomienie o kolejnym molestowaniu przez Krzysztofa G. ministranta – tym razem Leszka z Margonina.
Cała sprawa miała się dziać w latach 1992-1997 w Parafii pw. św. Wojciecha w Margoninie, gdzie Leszek był ministrantem, a Krzysztof G. trafił tam na swoją pierwszą parafię (zanim został w 2001 roku przeniesiony do Chodzieży). Leszek miał być przez księdza bity i wykorzystywany seksualnie.
Dwa miesiące po zawiadomieniu śledczych, były ministrant z Margonina zmarł niestety na atak serca. Mimo to prokuratura w Chodzieży wszczęła śledztwo mające wyjaśnić, czy w dzieciństwie był molestowany przez księdza Krzysztofa G.
Jak doniósł właśnie Głos Wielkopolski, śledztwo potwierdziło te zarzuty. – Przeprowadzone postępowanie, dotyczące zdarzeń z Margonina, wykazało, że również tamten ministrant padł ofiarą księdza. Doszło do czynów lubieżnych na jego szkodę, nie miał wtedy jeszcze ukończonych 15 lat. Chodzi o tzw. inne czynności seksualne: pocałunki i dotykanie w miejsca intymne. Ponadto padł ofiarą fizycznego i moralnego znęcania się ze strony księdza – powiedział poznańskiej gazecie prokurator Łukasz Wawrzyniak, rzecznik wielkopolskiej Prokuratury Okręgowej.
Niestety, mimo ustaleń śledczych Krzysztof G. nie odpowie za znęcanie się nad margonińskim ministrantem. Wydarzenia te miały bowiem miejsce w pierwszej połowie lat 90. i nastąpiło przedawnienie ich karalności.
Ostatecznie, jak informuje Głos Wielkopolski, kapłan usłyszał wyłącznie zarzuty kilkudziesięciu gwałtów na Szymonie z Chodzieży oraz wykorzystania stosunku zależności między nimi. Chodzieska prokuratura przygotowuje właśnie akt oskarżenia przeciwko byłemu już księdzu.
Krzysztof G. nie przyznaje się do winy. Na przesłuchaniu w prokuraturze stwierdził, że ma orientację homoseksualną, ale nie jest pedofilem i nie krzywdził ministrantów.
Po zgłoszeniu chodzieskiego przypadku molestowania Krzysztof g. został usunięty z parafii i wszczęto wobec niego postępowanie kanoniczne. Wyrok sądu kościelnego o wydaleniu ze stanu kapłańskiego został wydany 31 października 2018 r.
Sprawa zrobiła się wówczas głośna w całej Polsce, bo poznańska kuria odmawiała przekazania prokuraturze dokumentów zgromadzonych w tej sprawie. Arcybiskup Stanisław Gądecki zasłaniał się tajemnicą zawodową i „sekretem papieskim”.
Gdy metropolita został z tajemnicy prawomocnie zwolniony przez sąd, poznańska kuria oświadczyła, że żadnych dokumentów z postępowania kanonicznego nie posiada, bo wysłała je do Watykanu.
Tymczasem, jak w styczniu ujawniła Gazeta Wyborcza, już po miesiącu od wydalenia z kapłaństwa były ksiądz otrzymał propozycję pracy w diecezjalnym archiwum. Sprawa wyszła na jaw, gdy prokurator spytał podejrzanego Krzysztofa G. o miejsce zatrudnienia.
Po nagłośnieniu sprawy przez media, poznańska kuria wydała specjalne oświadczenie. – Były ksiądz znalazł zatrudnienie w diecezjalnym archiwum na stanowisku magazyniera do czasu znalezienia innej pracy. Tego rodzaju praca w miejscu bez kontaktu z dziećmi czy młodzieżą nie niesie za sobą zagrożeń i jest też formą społecznej prewencji.– poinformowała wówczas Kuria Metropolitarna w Poznaniu dodając, że zatrudnienie w żadnym stopniu nie jest wyrazem ochrony byłego księdza.
Źródło: Głos Wielkopolski
Zdjęcie ilustracyjne Pixabay.com