Okno na Wągrowiec
Społeczeństwo Wiadomości Wydarzenia Zdrowie

Jacek WALCZY z glejakiem mózgu. Pragnie wrócić do zdrowia, aby być OJCEM dla czwórki swoich DZIECI

Trwa zbiórka na leczenie pochodzącego z Wągrowca Jacka Niespodzianego. Mężczyzna dowiedział się, że ma glejaka mózgu. Rozpoczęła się walka o życie ojca czwórki dzieci.

14 lat temu Jacek Niespodziany wyjechał z Wągrowca do Anglii. Wierzył, że spotka tam lepsze życie… Jego marzenia się spełniły. Poznał cudowną dziewczynę Kathleen, z którą się ożenił. Wkrótce na świat przyszedł owoc ich miłości – córka Destiny, która dzisiaj ma 9 lat. Następnie urodził się, dziś siedmioletni synek Noah, a dwa lata później rodzinka powiększyła się o bliźnięta o imionach Olek i Elijah. Szczęście nie miało końca…

– Mam na imię Jacek, mam 38 lat, a w głowie zabójczy nowotwór – glejak, jeden z najbardziej złośliwych guzów mózgu. Nigdy nie sądziłem, że będę pisać taki apel, że będę błagać o pomoc, by ratować życie… Stało się jednak inaczej. Moja choroba to wyrok śmierci… Wciąż jednak wierzę, że można ją powstrzymać! – czytamy na stronie siepomaga.pl, gdzie zorganizowana jest zbiórka pieniędzy na leczenie Jacka.

Jacek usłyszał od onkologa, że jest źle. Że zostało mu kilka miesięcy życia… Diagnoza była dla niego czymś, czego nie da się opisać słowami.

– Nie miałem od życia wielkich wymagań, chciałem tylko uczciwie pracować i dalej być tatą. Los szykował jednak dla mnie inny scenariusz… W 2018 roku choroba brutalnie wdarła się w moje życie. Potworny ból głowy okazał się pierwszy objawem symptomem tego, że tyka w niej śmiertelnie niebezpieczna bomba… Cierpiałem na takie migreny, że nie mogłem wytrzymać z bólu, często musiałem dzwonić po karetkę. Po serii badań lekarze odkryli u mnie glejaka. Guz był zbyt duży, żeby można było go wyciąć… Ruszenie go mogłoby skutkować moją śmiercią – mówi.

– Kiwałem głową, starając się opanować emocje, ale czułem, że osuwam się w przepaść. Dzieci, tylko myśl o ich nich wypełniała mi świat… Czy nie spędzę z nimi kolejnych wakacji? Nie dostanę laurki na Dzień Taty? Nie zobaczę, jak dorastają, idą do następnej klasy? Czy to będą nasze ostatnie wspólne Święta? – czytamy dalej wzruszające słowa Jacka

Mimo ogromnej traumy związanej z chorobą, Jacek nie traci nadziei. Potrzebne są jednak olbrzymie środki finansowe.

– Wiem, że wciąż jeszcze jest nadzieja! Protonoterapia, leczenie ostatniej szansy, nowoczesna metoda usuwania komórek nowotworowych. W odróżnieniu od radioterapii nie niszczy zdrowych tkanek – wiązka protonów precyzyjnie uderza w sam guz, nigdzie indziej. Leczenie nie jest jednak refundowane… Muszę sam za nie zapłacić ogromne pieniądze. Jestem za słaby, by pracować, a to, co dostaję z benefitów, przeznaczam na dzieci… Lekarze zawalczą o mnie, wierzę, że uda się uśmierzyć mój ból i kupić mi cenny czas… Muszę prosić o Twoją pomoc, bez niej nie mam szans. Nie wstydem jest się prosić, wstydem jest się poddać… Ja poddać się nie mogę, jestem ojcem, mam dla kogo żyć! Proszę, pomóż mi, koszt leczenia ostatniej szansy jest ogromny! Błagam o szansę na życie! – apeluje.

Przyjaciele Jacka szukają także pomocy w sprowadzeniu go na leczenie do Polski.

Pomóc można tutaj: https://www.siepomaga.pl/jacek

Czytaj także

Po świętach zostało ci jedzenie? Podziel się nim w jadłodzielni

Redakcja

32-latek miał atak epilepsji. Pomógł przypadkowy kierowca i policjanci [FILM]

Redakcja

Pan Błażej uległ poważnemu wypadkowi. O pomoc prosi jego żona z dziećmi

Redakcja