Od wielu lat młodsi i starsi wągrowczanie jeżdżą na coroczny Przystanek Woodstock (obecnie Pol’and’Rock) aby posłuchać muzyki i dobrze się bawić wśród kilkuset tysięcy rodaków i gości z zagranicy. Od samego początku Wielka Orkiestra Świątecznej Pomocy była wspierana tak przez państwo, jak i obywateli tegoż państwa. Wiele organizacji i osób prywatnych pomagało bezinteresownie przy tworzeniu jednej z największych imprez w Europie.
Te czasy minęły wraz z dojściem do władzy Prawa i Sprawiedliwości. Wtedy bowiem, całkowicie przypadkiem, zaczęły odmawiać udziału w festiwalu rozmaite służby (oprócz tych, które muszą tam być z obowiązku), niektóre wioski tematyczne zwinęły swoje stanowiska. Oficjalne wypowiedzi rzeczników są wymijające i niewiele wnoszące do tematu, prywatnie natomiast mówi się o naciskach z góry.
W tym roku jednak doszło do kuriozum. Otóż koleje zrezygnowały ze specjalnych składów do Kostrzyna, co więcej, wydano dyrektywy, aby w czasie trwania festiwalu pociągi… omijały Kostrzyn. Te decyzje argumentuje się „troską o bezpieczeństwo pasażerów”. Eksperci kolejowi z fachowych portali nie zostawiają suchej nitki na zarządzających kolejnictwem, tym bardziej, że te kursy na siebie zarabiały.
Brak transportu torowego oznacza ogromne utrudnienia. Miasteczko tej wielkości po prostu „nie udźwignie” takiej ilości aut. Wyliczono, że kilkadziesiąt tysięcy dodatkowych samochodów musiałby obsługiwać parking długości przynajmniej stu kilometrów. Już nie wspomnę, co pomyślą o nas przybywający licznie na festiwal cudzoziemcy. Czy jest w tym kraju naprawdę tak źle, że patrząc tylko przez pryzmat politycznych gierek i społecznej inżynierii, nikt w wierchuszce nie widzi właśnie w tej całej nonsensownej operacji zagrożenia dla ludzi?
Na szczęście z problemem zmierzyli się zarządcy różnych województw, a koniec końców ocknął się również premier i obiecał dojazd na festiwal.