Dagmara Kosińska to wągrowczanka, mama dwóch synów, w tym jednego niepełnosprawnego. Współtwórczyni „Bona Fides”, Stowarzyszenie Na Rzecz Dzieci i Młodzieży Niepełnosprawnej. Poniżej jej felieton po decyzji Trybunału Konstytucyjnego ws. zaostrzenia prawa aborcyjnego.
Targają mną różne, skrajne emocje: żal, smutek, strach, bezsilność. Tak najbardziej to jest mi przykro i chce mi się płakać…
Przeczytałam najróżniejsze wpisy kobiet, tych bardziej znanych i tych mniej znanych, tych, które mają za sobą trudne przeżycia związane z ciążą i porodem i tych, które matkami jeszcze nie są… I wiem jedno, to jest ten czas, kiedy bardziej niż zwykle musimy się wspierać i jednoczyć.
Mam to wielkie szczęście, że jestem matką. Matką dwóch synów, których kocham ponad wszystko zdrowego, mądrego 14-latka, którego z mężem wychowujemy tak, by zawsze wiedział, co jest dobrem, o co należy walczyć i po której stronie stanąć. A od 23 lat codziennie ubieram, rozbieram, przewijam, karmię, dźwigam i zabawiam mojego niepełnosprawnego syna. Organizuję mu czas, tłumaczę świat, martwię się o jego zdrowie, czasami drżę ze strachu. Dziękuję za każdy dzień… Zrozumie to TYLKO rodzic niepełnosprawnego dziecka…
Czy wiedziałam, że urodzi się chory? NIE. I dobrze, że nie musiałam wybierać…
Ale mimo wszystko chciałabym ten wybór mieć, chciałabym, by miały go wszystkie kobiety!!!
Ja jakoś daję radę, ogarniam życie, mam męża, wspiera mnie. Pracujemy. Bywają też trudne dni. Mój syn potrafi mnie przytulić, powiedzieć „mama Dagi”. To tylko tyle i aż tyle.
Ale są kobiety same, samotne, bez wsparcia, z dziećmi, które są bardziej chore, którym jest koszmarnie ciężko i fizycznie i psychicznie. Znam takie.
Bardzo proszę, by zamilkli ludzie, którzy nie mają o takim życiu pojęcia, a którym się wydaje, że wiedzą lepiej. Nie wiedzą, tylko im się wydaje…
Jestem jak najdalsza od opowiadania się za lub przeciw jakiejkolwiek opcji politycznej. Jako matka niepełnosprawnego dziecka uważam, że żadna nie robi wystarczająco dużo dla osób z niepełnosprawnościami. Dlatego walczymy każdego dnia i nie poddajemy się dla naszych dzieci.
Wiem jedno, że bez względu na wszystko… każdemu człowiekowi należy się SZACUNEK.
Szacunek to przecież nic innego jak troska o wolność drugiego człowieka, o swobodę wyrażania jego naturalnych, prawdziwych potrzeb, uczuć, poglądów i wartości. Tak staram się żyć… Tego też oczekuję od ludzi, którzy „rządzą” moim krajem.
Szanujmy się.