Wiemy kim są oszuści, którzy udawali załogę karetki.
Co najmniej kilkanaście udanych i nieudanych prób oszustwa ma na koncie dwóch zatrzymanych w poniedziałek mężczyzn, którzy udawali załogę karetki pogotowia – poinformował nas mł. asp. Dominik Zieliński z wągrowieckiej komendy policji. Obaj już byli karani i poszukiwani przez organy ścigania.
Młodszy, 22-letni mieszkaniec jednej z miejscowości pod Gołańczą był wcześniej karany za posługiwanie się dokumentem należącym do innej osoby, a dodatkowo był poszukiwany przez Sąd Rejonowy w Słupsku do odbycia kary pozbawienia wolności.
Starszy, 40-letni mieszkaniec Siedlec w województwie mazowieckim, był wcześniej karany za oszustwa, kradzieże i rozbój, a także poszukiwany przez Prokuraturę Rejonową w Brzegu na Opolszczyźnie. To właśnie on prowadził karetkę, choć (jak się okazało) w ogóle nie posiadał uprawnień do kierowania pojazdami.
Obaj mężczyźni nie mają nic wspólnego z medycyną, a poznali się w Niemczech, gdzie wcześniej pracowali. Karetkę zdobyli biorąc ją w leasing od firmy z Włocławka. Ta firma również została uznana za pokrzywdzoną, bowiem z dotychczasowych działań mężczyzn wynika, że nie mieli zamiaru za wypożyczony pojazd płacić.
Bazę wypadową oszuści zorganizowali sobie pod Gołańczą, w miejscowości, w której mieszka młodszy z zatrzymanych. Dotychczas policjantom udało się ustalić kilkanaście udanych i nieudanych prób wyłudzenia, które mężczyźni podjęli „na karetkę”. Jak zaznaczył jednak w rozmowie z nami mł. asp. Dominik Zieliński, sprawa jest rozwojowa i liczba ta może jeszcze wzrosnąć.
Dzisiaj po południu fałszywi sanitariusze mają usłyszeć pierwsze zarzuty.
Przypomnijmy, że w do niecodziennej sytuacji doszło w ubiegły piątek, a przestępcy za swój cel obrali księży. Zgłoszenia o oszustwie i próbie oszustwa policjanci otrzymali od księży i prowadzących kancelarie w parafiach na terenie gmin Skoki, Damasławek i Kłecko.
Wstępnie wówczas ustalono, że oszust poruszał się ambulansem na sygnale, a w rozmowie przedstawiał historię, że przewozi krew albo chorego, a awarii uległ bak, z którego wyciekło paliwo. W związku z czym trzeba było pilnie zatankować karetkę za 200-300 złotych, aby dojechać do celu.
Co najmniej dwukrotnie mężczyzna osiągnął swój cel, a po otrzymaniu pieniędzy, ślad po nim ginął. Sprawę prowadzili funkcjonariusze z komisariatu w Skokach. Informowaliśmy o tym w artykule OSZUST działa u nas na „KARETKĘ”. Podaje się za ratownika medycznego i próbuje OKRAŚĆ księży!
Do przełomu doszło w poniedziałek, gdy około godziny 18.00 w Czesławicach policjanci dzielnicowi z posterunku w Gołańczy próbowali zatrzymać do kontroli karetką pogotowia marki Opel Vivaro. Kierowca jednak nie zatrzymał się i zaczął uciekać.
W trakcie pościgu policjanci stracili kontakt wzrokowy z uciekającym, więc powiadomione zostały jednostki z terenów ościennych. Funkcjonariusze z Chodzieży ustawili blokadę na drodze dojazdowej do Budzynia.
I właśnie w Budzyniu ucieczka się zakończyła. Kierujący karetką na widok drogi zablokowanej przez oznakowany radiowóz zjechał na pobocze, gdzie się zakopał w śniegu. Wtedy okazało się, że oszust nie jest jeden – z pojazdu wysiadło dwóch mężczyzn, którzy podjęli ucieczkę pieszo.
Pierwszy z nich został szybko zatrzymany przez policjantów Wydziału Ruchu Drogowego Komendy Powiatowej Policji w Chodzieży. Drugi z mężczyzn uciekł.
Na miejsce do pomocy skierowano policjantów z Chodzieży i Wągrowca, w tym przewodnika z psem. W wyniku podjętych działań po godzinie na terenie Budzynia zatrzymany został drugi mężczyzna. Informowaliśmy o tym w artykule Z OSTATNIEJ CHWILI: OSZUŚCI Z FAŁSZYWEJ KARETKI ZŁAPANI!
Źródło: KPP Wągrowiec
Zdjęcie ilustracyjne.