Minęły już emocje związane z wyborami na burmistrzów, wójtów i radnych w naszym powiecie. I była to dalsza fala zmiany pokoleniowej, która rozpoczęła się już pięć lat temu w Damasławku, Mieścisku i Wapnie. Teraz nastąpiła w Skokach, Gołańczy, gminie Wągrowiec i mieście Wągrowiec.
Wyborcy nowym burmistrzom i wójtom dali ogromny kredyt zaufania, ale też związane z tym oczekiwania. Oczekiwanie zmian, realizację obietnic wyborczych, a przede wszystkim pokory i słuchania ludzi i realizowania tego, czego oni od władzy oczekują. Pokolenie 50-cio i 60-latków zastąpiło pokolenie 30-to i 40-latków. Nasi nowi włodarze muszą pamiętać o jednym – tylko od nich zależy, czy mądrze wykorzystają to zaufanie, jakim obdarzyli ich wyborcy.
Tylko w Starostwie Powiatowym czas jakby się zatrzymał… Niestety, wiele lat temu partie polityczne tak skonstruowały ordynację wyborczą, że ona bardzo mocno i wyraźnie je faworyzuje. Zaplecze finansowe i rozpoznawalność ogólnopolska partii już na starcie daje im ogromy handicap.
To od lokalnych działaczy zależy, kogo wstawią na swoje listy. Średnia wieku radnych w Radzie Powiatu Wągrowieckiego to prawie 60 lat, ale są też radni 70+, a średnia wieku radnych miejskich i gminnych to 35-40 lat. Nie twierdzę, że wiek ma być jakimś istotnym kryterium wyboru na radnego, ale z pewnością inne są oczekiwania i priorytety 35-latków, a inne 60-latków.
Nie namawiam młodych ludzi, aby zapisywali się do partii politycznych, do których zresztą mają bardzo negatywny stosunek (i słusznie!) i zastąpili starych działaczy. Ale jeżeli chcecie realnych zmian w naszym powiecie, to musicie się zorganizować. Zakładajcie stowarzyszenia, fundacje, grupy wsparcia i działajcie. Nie pozwólcie, aby to znudzeni i zmęczeni bardzo dojrzali politycy decydowali o naszej wspólnej przyszłości.
Krzysztof Garnetz,
Wągrowczanin z optymizmem patrzący w przyszłość