Nadleśnictwo Durowo wprost przyznaje, że ilość pożarów w naszych lasach to na pewno działalność podpalacza.
– Smuci nas fakt, że w tym roku już dziesięć razy palił się las na terenie naszego nadleśnictwa. Jeszcze bardziej smuci nas to, że wszystko wskazuje na to, że ostatnie pożary z lipca i sierpnia to na 99 procent efekt podpaleń – wyjaśniają nasi leśnicy.
Jak tłumaczą pracownicy ND, w ostatnich dziesięciu latach tylko dwukrotnie odnotowaliśmy więcej niż 10 pożarów rocznie i zawsze był to efekt podpaleń.
– Nie jesteśmy w stanie zrozumieć, co kieruje takimi ludźmi… Nawet niepozornie wyglądające pożarzysko to strata dla drzew, owadów, roślina runa leśnego, często negatywne efekty przychodzą po roku a nawet później – przyznają pracownicy ND.
Jaka jest na to recepta? Leśnicy nie zamierzają czekać z założonymi rękami.
– Zwiększyliśmy liczbę patroli Straży Leśnej, nasi terenowcy bacznie obserwują las, do pomocy zaprzęgliśmy zarówno fotopułapki, jak i obserwację lasów za pomocą drona. Szczególnie to ostatnie przy odrobinie szczęścia pozwoli nam bezwzględnie udokumentować działania podpalacza i doprowadzić do jego ujęcia – wyjaśniają leśnicy, jednocześnie prosząc wszystkich odwiedzających las o czujność i reagowanie na każdy dym oraz natychmiastowe zgłaszanie tego straży pożarnej.
Źródło: Nadleśnictwo Durowo