Krzysztof Szymański zmarł w poniedziałek 6 lipca, w wieku zaledwie 46 lat. Dzisiaj o godzinie 14.00 na cmentarzu komunalnym w Wągrowcu odbędzie się jego pogrzeb.
Ta śmierć człowieka w pełni sił z pewnością wiele osób zaskoczyła. Jedną z nich jest nasza czytelniczka, kiedyś nauczycielka córki pana Krzysztofa – Rozalki.
Postanowiła z nami podzielić się swoim wspomnieniem o panu Krzysztofie:
Jestem bardzo zasmucona śmiercią Pana Krzysztofa Szymańskiego. Można by powiedzieć, że ani połowy życia nie przeżył. Nie ma odpowiedzi na pytanie „Dlaczego?”, ale Panie Krzysztofie, jest Pan potrzebny w domu – żonie, Weronice, jak nikt inny – pięknej Rozalce.
Pan Krzysztof to dla mnie obcy człowiek, a jednak bliski. Państwa Szymańskich miałam zaszczyt poznać z 11, może 12 lat temu, ponieważ zostałam nauczycielką Rozalki, w klasach I – III szkoły podstawowej. Jakie wielkie wsparcie Rodziców miała ta nasza wesoła klasowa „Perełka”! Jaki cudowny „dom”!! Pan Krzysztof, wspaniały, ciepły człowiek, wielokrotnie dowoził „Rozi” do szkoły. Nauczył ją wiary w siebie, radości życia i samodzielności, zapewnił jej zwykłą dziecięca beztroskę. Broń Panie Boże, nie umniejszam roli Pani Agnieszki, ale przyszło nam żegnać Krzysztofa.
Cała nasza trzecia klasa była zaproszona na przewspaniały piknik sportowy do domu Państwa Szymańskich w Krośnie. Mój podziw nie miał granic, dosłownie wszystko: wszystkie mebelki – łóżko, szafki, półeczki, stoliczek, regały, krzesełka Pan Krzysztof przystosował do potrzeb córeczki, nie kupił, sam zrobił. Cały dom, ogród zostały zaprojektowane do sprawnego funkcjonowania Rozalki. Ile w tym działaniu było bezgranicznej miłości, oddania i nagle: Koniec? Za wcześnie, Panie Boże, za wcześnie.
Łączę się w bólu z Panią Agnieszką, Rozalką i Weroniką.
Dawna „pani” Rozalki
OD REDAKCJI: Jeśli chcesz wspomnieć kogoś, kto odszedł na zawsze, służymy pomocą i naszym portalem.