Wągrowieccy policjanci przyjęli zawiadomienie o oszustwie, gdzie pokrzywdzona straciła spore oszczędności, a dodatkowo zaciągnęła pożyczki na kwotę blisko 270 tysięcy złotych.
Kobieta wyjaśniła policjantom, że podczas przeglądania stron internetowych z artykułami o polityce krajowej, natrafiła na reklamę strony z inwestycjami finansowymi. Zainteresowana pozostawiła swój e-mail i numer telefonu.
– Po kilku minutach za pośrednictwem Whatsappa zadzwonił konsultant, który zaproponował założenie konta inwestycyjnego. Mężczyzna mówił płynnie po polsku. Pokrzywdzona w wiadomości otrzymała login, hasło i sposób logowania. Później, aby autoryzować konto, została poproszona o przesłanie zdjęcia swojego dowodu osobistego z dwóch stron – wyjaśnia policja.
Po zalogowaniu zadzwonił do niej już inny mężczyzna, posługujący się łamaną polszczyzną z wyraźnie wschodnim akcentem. Wytłumaczył, że w ciągu najbliższych 14 dni należy wpłacać pieniądze na odpowiednie konta, aby te pracowały i przynosiły zyski.
Pokrzywdzona wpłacała pieniądze zgodnie z otrzymywanymi instrukcjami, w końcu zaciągnęła również dwie pożyczki gotówkowe w dwóch różnych bankach, z których to uzyskanych środków zrobić następne przelewy na wskazane konta, aby finalnie zarobione zyski trafiły z powrotem na jej konto.
POLICJA WYJAŚNIA:
Kiedy powinny nam się zapalić czerwone lampki?
– Pseudo doradcy finansowi radzili kobiecie dokonywać pomniejszone przelewy, aby systemy bezpieczeństwa banków ich nie wychwyciły.
– Uprzedzali o możliwości kontaktu pracowników banku z zapytaniami, czy transakcje które wykonuje nie są oszustwami i instruowali jak ma odpowiadać.
– Żaden normalnie działający fundusz inwestycyjny nie wymaga wpłacenia dodatkowych środków, aby zrealizować wypłatę zysków.
Ostatnie – może najbardziej oczywiste – jak ktoś obiecuje zyski przewyższające wartość kosztów zaciągniętych kredytów, to z pewnością oszustwo!

Źródło: asp. Dominik Zieliński/KPP Wągrowiec

