Jacek Kłosowski był gospodarzem klubu sportowego Wełna Skoki.
– Tata zaczął chorować i nie mógł kontynuować swojej funkcji. Przez następne dwa lata ta rola spadła na moją mamę i na mnie – mówi Łukasz Kłosowski. – Tata nie był piłkarzem Wełny Skoki. Był pracownikiem urzędu i za sprawą Michała Rosika trafił do Wełny.
Pan Łukasz wspomina, że jego tata co najmniej trzy razy w tygodniu dbał o to, aby trawa na boisko była właściwie wykoszona i to tak, jak sobie życzył. – Pomagałem tacie, ale raz się zdarzyło, że kosiłem trawę dwa razy wzdłuż jego długości, a miało być najpierw w poprzek, a potem wzdłuż. Dostało mi się wtedy „po uszach”. Tata ustawiał zawsze kosiarkę i nie wolno było tego zmieniać – dodaje syn. – W niedzielę przed meczami zjawiał się przy Parkowej już o 6 rano, by – z krótką przerwą na obiad – przesiadywać na stadionie do wieczora.
– Bywało, że jechał ze mną, Bogdanem Graczykiem i Witkiem Tokarskim na mecze wyjazdowe. Przez wiele lat był członkiem pocztu sztandarowego KS Wełna Skoki. Otrzymał też Srebrną Odznakę Okręgowego Związku Piłki Nożnej w Pile, którą wręczono podczas obchodów 90-lecia klubu. Był jednym z darczyńców nowego sztandaru KS Wełna Skoki.
Zmarły był zaprzyjaźniony ze śp. Jerzym Nowakowskim, którego odwiedzał w czasie jego choroby. Byli zresztą kuzynostwem. – Tata niestety nie doczekał obchodów 100-lecia klubu – mówi ze smutkiem syn Łukasz.
– Jacek był znakomitą „złotą rączką” i przesympatycznym człowiekiem. Nic dziwnego, że tyle lat pracował na rzecz klubu – wspomina zmarłego Wiesław Szczepaniak, były prezes KS Wełna Skoki. – Mogę się o Nim wypowiadać w samych superlatywach.
Pogrzeb śp. Jacka Kłosowskiego odbędzie się w piątek 21 marca. Ceremonia pogrzebowa zostanie poprzedzona mszą świętą w kościele parafialnym w Skokach, która rozpocznie się o godzinie 11.
Źródło: KS Wełna Skoki