Trudne życie literata

Wągrowiec odwiedziła w ubiegłym tygodniu ceniona pisarka Magdalena Grzebałkowska (relacja na naszym portalu). Na spotkaniu ze swoimi czytelnikami w Kinie MDK zasugerowała, że ci, którzy chcą zostać literatami, powinni ćwiczyć słowo pisane, relacjonując sesje rad miejskich, bo to spore wyzwanie, by z nich coś ciekawego wycisnąć. Oj, pani Magda nigdy nie była na sesji Rady Miejskiej w Wągrowcu. Poziom emocji tam jest tak gorący jak w grudniu na Kamczatce.

Ja mam nieodparte wrażenie, że większość rajców przychodzi tam za karę. Nosy na kwintę, żadnej szermierki słownej, a nawet gdy któryś z radnych odważy się zadać pytanie, to słyszy, że odpowiedź na najprostsze nawet dostanie na… piśmie, w terminie kilkunastu dni. Tylko rąsia w górę, większość za, pyk, myk i można do kasy po dietę. Z obrad wągrowieckiego parlamentu to ani Mickiewicz, ani Nabokov, ani Homer nic by nie wycisnęli i załamani rzuciliby pisanie w diabły, uznając że są nic niewarci!

Related posts

GARNETZ NA PONIEDZIAŁEK, czyli… chcecie zmian? To działajcie!

GARNETZ NA PONIEDZIAŁEK, czyli… to dopiero początek naszej drogi!

GARNETZ NA PONIEDZIAŁEK, czyli… potrzeba nam dialogu i świeżej krwi w samorządach!