Adam Szejnfeld (obecnie osoba prywatna) stracił prawo jazdy, ale zamiast korzystać z autobusów lub taksówek, jeździł po Wągrowcu na koszt mieszkańców miasta. Potem miejski urzędnik rozwoził po mieście jego wyborcze banery.
Cała sprawa miała miejsce 18 września, gdy przy rondzie Kaliska została zorganizowania uroczystość podpisania listu intencyjnego w sprawie budowy ostatniego etapu obwodnicy Wągrowca. Pisaliśmy o tym w artykule V ETAP OBWODNICY: Dzisiaj podpisali list intencyjny.
OSOBA PRYWATNA
Przede wszystkim nie wiadomo dlaczego Adam Szejnfeld wziął udział w tej uroczystości po stronie organizatorów. Co więcej, przemawiał na niej i fotografował się z sygnatariuszami listu intencyjnego. Chwalił się tym potem, między innymi na swoim fanpejdżu oraz prywatnym profilu na Facebooku, a swoją relację tak obficie okrasił politycznymi tagami (rodzaj haseł), jakby to był jego wyborczy wiec.
Warto zaznaczyć, że Adam Szejnfeld jest obecnie osobą prywatną. Wiosną skończyła się jego kadencja w europarlamencie, a teraz dopiero kandyduje w wyborach do Senatu. Co ważne, Szejnfeld nigdy nie zajmował żadnego stanowiska (ani nie aspiruje do takiego), które miałoby jakikolwiek związek czy wpływ na ewentualną budowę wągrowieckiej obwodnicy. Zatem jedynym logicznym wytłumaczeniem jego obecności na uroczystości jest tocząca się kampania wyborcza i kandydowanie byłego europosła do Senatu. Uroczystość była po prostu okazją do promowania jego kandydatury.
MIEJSKA TAKSÓWKA
Adam Szejnfeld niedawno stracił prawo jazdy za drastyczne przekroczenie prędkości w terenie zabudowanym. Pisaliśmy o tym w artykule PIRAT DROGOWY! Chce być naszym senatorem, właśnie stracił prawo jazdy za prędkość w terenie zabudowanym! Do Wągrowca musiał więc dotrzeć środkiem komunikacji publicznej. Jednak z dworca, zamiast wziąć taksówkę albo wsiąść w autobus, pojechał służbowym samochodem Urzędu Miejskiego, kierowanym przez jednego z urzędników. Za wożenie Szejnfelda po mieście zapłacili więc mieszkańcy Wągrowca.
Spytaliśmy o tę sprawę Urząd Miejski w Wągrowcu – na odzew czekaliśmy aż 10 dni. Od magistratu dowiedzieliśmy się, że kandydat na senatora wożony był na polecenie Jarosława Berendta. – Pan Adam Szejnfeld był gościem burmistrza miasta, nie ma więc nic dziwnego w tym, że burmistrz jako gospodarz zadbał o dowiezienie byłego wiceministra do miejsca podpisania listu intencyjnego, zresztą samochód służbowy o którym tutaj mowa i tak jechał w to samo miejsce. W tej sytuacji nie można mówić o kosztach dowożenia osoby prywatnej, ani konieczności ich pokrywania – napisał do nas rzecznik urzędu Piotr Korpowski. Dlaczego Jarosław Berendt sam, swoim prywatnym samochodem, nie odebrał z dworca kandydata, skoro go zaprosił – nie wiadomo.
DUŻO PYTAŃ, MAŁO ODPOWIEDZI
Spytaliśmy też, jaka będzie ewentualna rola pana Adama Szejnfelda w przyszłej budowie piątego odcinka obwodnicy? – Trudno o tej roli dzisiaj przesądzać, z pewnością jednak warto uzyskiwać poparcie dla planowanej inwestycji ze wszelkich możliwych stron – odpowiada Urząd Miejski. Przypomnijmy, że Adam Szejnfeld jest obecnie osobą prywatną. O poparcie ilu innych prywatnych osób miasto zabiega – oczywiście nie wiadomo.
Ale skoro zaproszono Szejnfelda, to może zaproszenia dostali też pozostali kandydaci do Senatu z naszego okręgu, czyli Jolanta Turczynowicz-Kieryłło i Jan Augustyn? Nie wiadomo, bo na to pytanie nie otrzymaliśmy odpowiedzi, dowiedzieliśmy się jedynie, że „uroczystość podpisania listu intencyjnego nie była wiecem wyborczym, miasto nie organizuje ich dla żadnych kandydatów do Sejmu czy Senatu”.
WOZIŁ SZEJNFELDA, POTEM WOZIŁ JEGO BANERY
Ale to jeszcze nie koniec! Okazało się, że ten sam urzędnik, który woził po Wągrowcu Adama Szejnfelda, później rozwoził okolicznym sympatykom Platformy Obywatelskiej banery wyborcze kandydata na senatora. Urząd Miejski zaprzeczył jednak, żeby również ta „usługa” była wykonywana służbowym samochodem. Co ciekawe jednak, jeden z takich banerów zawisł przy parkingu przed Urzędem Miejskim. Kto go tam powiesił – nie wiadomo.
Niestety, urzędnik, który woził Adama Szejnfelda, a potem dystrybuował jego banery nie chciał o swojej roli rozmawiać przez telefon, nie miał też czasu spotkać się osobiście. O sprawę spytaliśmy również Adama Szejnfelda. Wysłaliśmy mu wiadomości na adres email (dostępny na jego stronie) oraz na jego prywatny profil na Facebooku. Chcieliśmy wiedzieć m.in. czy wykorzystywanie do prywatno-politycznych celów środków miasta Wągrowca kandydat na senatora uważa za etycznie poprawne i nie dostrzega w tym niczego niestosownego?
Adam Szejnfeld nic nie odpisał.
Zdjęcia: Urząd Miejski w Wągrowcu, Starostwo Powiatowe w Wągrowcu, Fanpage Adama Szejnfelda oraz redakcja OnW.