WARTOŚĆ DODANA: #nowanormalność

Niezależnie od tego, co słyszymy, widzimy i czytamy w mediach, świat się nie kończy. Od wielu tygodni analizując artykuły na temat powrotu do normalności zadaje sobie pytanie – czy ta normalność w ogóle istniała, a jeśli tak, to jak ją zdefiniować? do czego w zasadzie mamy wracać?

W wielu branżach pandemia ujawniła ich słabości, sformalizowała między innymi praktykowaną dotychczas patologię pod przykrywką kształcenia zdalnego w edukacji wyższej czy obnażyła nieudolność państwa w zakresie zarządzania kryzysowego. Egzamin zdają samorządy, które tworzą na miarę swoich możliwości bardziej realistyczne i dopasowane do potrzeb tarcze ochronne i pomocowe dla przedsiębiorców i różnych grup zawodowych.

Na pewno straciliśmy czas i pieniądze, ale nie powinniśmy zatracić zdrowego rozsądku i umiejętności obiektywnej interpretacji rzeczywistości, wmawiając sobie, że wtedy (przed koronawirusem) byliśmy źli a teraz dokona się w nas jakaś cudowna przemiana – taki przełom zapowiadaliśmy już sobie po śmierci JP II, następnie po katastrofie smoleńskiej i nic z tego nie wyszło.

Czy świat będzie lepszy? Ludzie bardziej życzliwi? Myślę, że nie, w przypadku naszej polskiej narodowości istnieje duże prawdopodobieństwo, że wrócimy gospodarczo i mentalnie do początku lat 90-tych. Rynki w wielu branżach zaczną dzielić łupy na nowo, walka o klienta będzie jeszcze bardziej intensywna i brutalna, a relacje międzyludzkie zostaną jeszcze mocniej sformalizowane i nastawione na korzyść.

Nową normalność przykryją stare nawyki i łowiecki instynkt Polaka w biznesie. Nie zgadzam się z publikacjami, w których kreuje się popandemiczny ogród miłości relacyjnej w społeczeństwie. Efektem pandemii na pewno nie będzie wzrost zaufania społecznego, wręcz przeciwnie, nieufność wzrośnie i będzie trzeba wypracować nowe modele współpracy z podejściem asekuracyjnym do prowadzonych działalności i wykonywanej pracy, nawet w budżetowaniu życia prywatnego.

Nie dostrzegamy jeszcze ryzyka na rynku pracy i nie chodzi tu o wzrost bezrobocia (zmiana rynku pracy pracownika na rynek pracy pracodawcy w końcu oczyści niezdrową sytuację z ostatnich lat), mam na myśli kolejną falę odpływu wykwalifikowanej kadry do krajów, które przygotowały się do wyjścia z kryzysu z potężnym potencjałem kapitałowym i planami inwestycyjnymi.          

A jak się objawiła nasza polska solidarność społeczna? Wielkie serce Polaków to wspólne oklaskiwanie medyków, których później uznano za zagrożenie i najlepiej, jakby robili zakupy online i nie wracali do swoich domów. Uszyliśmy maseczki, wykupiliśmy karty podarunkowe pomagając drobnym przedsiębiorcom, ufundowaliśmy płyny do dezynfekcji, czyli zrobiliśmy to, co zawsze–wyręczyliśmy państwo, którego przedstawiciele zyskali więcej czasu w swojej przestrzeni komfortu na polityczne rozgrywki wyborczo-pocztowe.

Dr Hubert Paluch

Related posts

ALE IMPREZA: Fiksmatynta zez naszygo fyrtla, czyli gala rzeczy ciekawych

PCK zaprasza na uroczyste obchody swojego święta

Podziękowania dla wągrowieckich pracowników socjalnych [FOTO]