Czasem się zastanawiam jaki głos mają nasi radni. Szczerze, to nie wiem, bo na sesjach, na które chodzę regularnie, milczą zazwyczaj jak zaklęci. Nawet w przypadku najbardziej ważkich spraw.
Na ostatniej sesji decydowano przynajmniej o dwóch istotnych kwestiach – przyjęto raport o stanie gminy oraz postanowiono spółce Veolia bez przetargu wydzierżawić działkę pod budowę spalarni w centrum miasta. A co na to nasi dzielni rajcy? Hmmm…
Do raportu odniósł się tylko Włodek Naumczyk, który celnie punktował braki w tym dokumencie i skutecznie (mam nadzieję) zburzył dobry humor naszej władzy. Najsmutniejszym jego wnioskiem było to, że żaden z mieszkańców nie zabrał głosu w sprawie raportu. Tylko kto wiedział, że może? Kto wiedział jak to zrobić? Do kogo ktoś z rządzących dotarł i go do tego zachęcał? Nikt? No właśnie. Bo władzy wcale nie zależy na uczestnictwie mieszkańców we współrządzeniu. Nie wiem skąd to się bierze, ale każda, ale to absolutnie każda władza, gdy tylko nastaje na monarszym tronie, zaczyna chorować na „syndrom Boga”, czyli „wygrałem, mogę wszystko, jestem NAJMĄDRZEJSZY!” A wyborcy? „Morda w kubeł, o was przypomnimy sobie przed kolejnymi wyborami”.
Druga ważna kwestia na sesji to była sprawa spalarni, która ma powstać w samym centrum Wągrowca. Aby do tego doszło, burmistrz Berendt postanowił bez przetargu wydzierżawić spółce Veolia działkę, co de facto jest zgodą na budowę spalarni. A co na to radni? Wątpliwości mieli tylko Danuta Kaniewska Marek Piekutowski, których pomysł lokalizacji takiej inwestycji w centrum miasta nie przekonywał i dopytywali przedstawicieli spółki o szczegóły, takie jak na przykład konieczność skorzystania z detektora radioaktywności. A reszta? Reszta jest błogim milczeniem. Pewnie wychodzą z założenia, że może i mowa jest srebrem, ale przecież milczenie złotem. I tylko tak sobie myślę, czy w Wągrowcu nie ma rady, czy też rada jest niema? W sumie to bez różnicy, bo na jedno to wychodzi.
Na ostatniej sesji decydowano przynajmniej o dwóch istotnych kwestiach – przyjęto raport o stanie gminy oraz postanowiono spółce Veolia bez przetargu wydzierżawić działkę pod budowę spalarni w centrum miasta. A co na to nasi dzielni rajcy? Hmmm…
Do raportu odniósł się tylko Włodek Naumczyk, który celnie punktował braki w tym dokumencie i skutecznie (mam nadzieję) zburzył dobry humor naszej władzy. Najsmutniejszym jego wnioskiem było to, że żaden z mieszkańców nie zabrał głosu w sprawie raportu. Tylko kto wiedział, że może? Kto wiedział jak to zrobić? Do kogo ktoś z rządzących dotarł i go do tego zachęcał? Nikt? No właśnie. Bo władzy wcale nie zależy na uczestnictwie mieszkańców we współrządzeniu. Nie wiem skąd to się bierze, ale każda, ale to absolutnie każda władza, gdy tylko nastaje na monarszym tronie, zaczyna chorować na „syndrom Boga”, czyli „wygrałem, mogę wszystko, jestem NAJMĄDRZEJSZY!” A wyborcy? „Morda w kubeł, o was przypomnimy sobie przed kolejnymi wyborami”.
Druga ważna kwestia na sesji to była sprawa spalarni, która ma powstać w samym centrum Wągrowca. Aby do tego doszło, burmistrz Berendt postanowił bez przetargu wydzierżawić spółce Veolia działkę, co de facto jest zgodą na budowę spalarni. A co na to radni? Wątpliwości mieli tylko Danuta Kaniewska Marek Piekutowski, których pomysł lokalizacji takiej inwestycji w centrum miasta nie przekonywał i dopytywali przedstawicieli spółki o szczegóły, takie jak na przykład konieczność skorzystania z detektora radioaktywności. A reszta? Reszta jest błogim milczeniem. Pewnie wychodzą z założenia, że może i mowa jest srebrem, ale przecież milczenie złotem. I tylko tak sobie myślę, czy w Wągrowcu nie ma rady, czy też rada jest niema? W sumie to bez różnicy, bo na jedno to wychodzi.