Mózg jest ukształtowany do ruchu. Jeśli tego nie zrozumiemy, wiele stracimy.
To słowa, które wypowiedział Michael Gazzaniga z University of California. Mimo, że są idealnym przesłaniem przed drugą turą wyborów prezydenckich w Polsce, to nie były wypowiedziane w związku z polityką, która coraz częściej w swych działaniach pomija ten ważny organ.
Nasze rozmowy w ostatnich miesiącach, zarówno w mediach społecznościowych jak i na live pochłania polityka i politycy. Dlaczego w tym kontekście mówimy częściej o kłamstwie, korupcji i populizmie, niż o wartości merytorycznej programów konkretnych kandydatów?
Odpowiedź nie jest prosta, z jednej strony karmi nas sensacja, i to nie ta pozytywna, ale przede wszystkim negatywna, która często nic nie obnaża, ale tworzy prosty dla naszego mózgu przekaz, radując się z cudzego nieszczęścia, hejtu czy bezwartościowej informacji.
Należy pamiętać, że hejt jest jak cukier, dobrze smakuje, ale skutki uboczne są porażające.
A z drugiej strony staliśmy się już dawno cywilizacją cyfrową, którą długość i jakość tekstu zabija. Im bardziej ambitne przemyślenia, tym mocniejsze uderzenie w mózg, który karmi się krótkimi przekazami (najczęściej obrazkowymi) podszytymi emocjami.
Naukowcy powyższą szkodliwość upatrują w sieci, a dokładniej w urządzeniach, które dają nam do niej dostęp. Coś w tym prawdy jest, skoro tak dużo czasu współczesny człowiek spędza na social media i karmi się życiem innych ludzi, skrupulatnie analizując ten obrazkowy przekaz. Ta nowa cywilizacja, jakkolwiek nazywana cyfrową, nowoczesną, dzisiaj idzie do wyborów. Często jedynym kanałem dotarcia do niej jest sieć, a w niej krótki przekaz, w formie komunikatu, który staje się argumentem i decyzją przy urnie wyborczej.
Tak prosto, tak łatwo, nie trzeba myśleć, wystarczy scrollowanie ekranu w smartfonie na social media, żeby wyrobić sobie zdanie i postawić na człowieka, który będzie prezydentem przez kolejną kadencję.
A program wyborczy? Czy współcześnie jest sens, aby istniał? Program wyborczy można złożyć z kilku postów, wielokrotnie wyświetlanych i udostępnianych. Ma być prosty, najlepiej obrazkowy, aby nie wytężał umysłu, nie pobudzał myślenia, nie stwarzał sytuacji do dyskusji. Odbiór takiego programu w umyśle człowieka jest faktem ostatecznym (oceną końcową), coraz mniejsza część populacji wnika w jego wiarygodność i źródło pochodzenia.
Jeśli jeden napisał, że drugi kradnie, to widocznie coś ukradł i na złodzieja głosu nie oddam. Co więcej, istotne są: ilość „like-ów”, osób obserwujących i znajomych, taki nowy wskaźnik i miernik wartości drugiego człowieka.
Czego mogą sobie Polacy życzyć przed drugą turą wyborów? Włączenia mózgu, włączenia myślenia, tak, jak dba się o ciało w fitness klubach, zadbajmy o nasz poziom intelektualny, aby dokonać świadomego wyboru w oparciu o pełną, rzetelną, zrozumianą i przedyskutowaną informację o kandydacie.
Dr Hubert Paluch