Pokolenie, które dorasta w sieci zaczyna rządzić światem w sposób równie niebezpieczny jak ci, którzy ukształtowani w czasach tak współcześnie znienawidzonych, praktykują poczwarkowate dyktatury w tych krajach, gdzie do władzy doszli ścieżką skrajnego populizmu mając przed sobą społeczeństwo słabe intelektualnie i pozbawione genu samodzielnego myślenia.
Współczesne pokolenie iGen charakteryzuje się na pewno większą tolerancją, mniejszym buntem, ale równocześnie ci młodzi ludzie są mniej szczęśliwi, co więcej – całkowicie nieprzygotowani do życia dorosłego. iGen obecnie „wjeżdża” na uczelnie wyższe i penetruje całą kulturę akademicką, wymuszając zmiany w programach kształcenia.
Edward Schlosser w artykule „Jestem liberalnym profesorem, ale przerażają mnie moi liberalni studenci”, zwraca uwagę, jak wielu profesorów uczelni w obawie przed skargą studentów i zwolnieniem dokonuje modyfikacji treści wykładów, zaniżając ich jakość, ponieważ w przypadku pokolenia iGen kładzie się dziś większy nacisk na rozwój emocjonalny niż intelektualny.
Prowadzeni za rękę social media, całkowicie bezradni w sytuacji odcięcia od sieci, emocjonalnie zaburzeni uważają, że cały świat musi się dostosować do nich, dlaczego? A dlaczego ma być inaczej jak było dotychczas w ich życiu? Znana pani profesor pedagożka w jednym z wywiadów stwierdza, że należy dzisiejszą szkołę dostosować do nowego pokolenia, co w jej przekonaniu oznacza, że kończy się era klas: 1 nauczyciel na 30 uczniów, a zaczyna podejście: 1 uczeń i kilku nauczycieli, terapeutów, doradców, coachów?
Co więcej, przekonuje do tego, że od współczesnego ucznia nie można wymagać przynoszenia zadanej mu pracy na konkretny dzień. Przyniesie, jak wykona, jak będzie mieć ochotę. Czy to oznacza, że jak wejdzie w dorosłość, to do pracy przyjdzie jak będzie mieć ochotę? Czy kolejnym krokiem stanie się modyfikacja Kodeksu Pracy?
Zagraniczne uniwersytety i szkoły zaczynają tworzyć specjalne miejsca w przestrzeni infrastrukturalnej, gdzie student, uczeń może udać się i wyciszyć swoje negatywne emocje, wypłakać się i wrócić „do normy…”.
Mimo galopującego procesu starzenia się, jestem wdzięczny losowi, że urodziłem się w czasach, gdzie to ja musiałem dostosować się do świata, a nie świat do mnie. Szkoła i uczelnia wyznaczała twarde standardy co do treści i zachowań, jak ktoś nie potrafił im sprostać, to kończył edukację na tym poziomie, który go jeszcze intelektualnie nie przerastał.
Pozostaje współczuć pracodawcom, którzy coraz częściej ubolewają nad przedstawicielami pokolenia iGen, pozbawionego wiedzy i umiejętności praktycznych, oczekującego od swoich przełożonych tylko pozytywnych emocji, wzmocnień, specyficznych relacji, w których należy ważyć słowa, aby nie raniły, nie obraziły i nie zepsuły humoru. Cywilizacja przyszłości zapłaci wysoką cenę za podawanie życia na tacy, zamiast nauki życia.
Dr Hubert Paluch