Pedofil przyjechał z Wągrowca do 11-latki. Został zatrzymany. Trafił na pana Bartka, znanego Łowcę Pedofilów, który na swoim koncie ma już zatrzymanie kilkudziesięciu takich zwyrodnialców. Nam zdradził, dlaczego to robi i co czuje, gdy z pedofilami na czacie rozmawia.
Kolejne zatrzymanie zanotował słynny już Łowca Pedofilów z Gniezna. W środę zatrzymał około 35-letniego mieszkańca powiatu wągrowieckiego, który przyjechał na spotkanie z – jak sądził – 11-letnią dziewczynką.
Do zatrzymania doszło w środę około godziny 19.30 na osiedlu Władysława Łokietka 5 w Gnieźnie. Wcześniej mężczyzna zaczepił przez Internet dziewczynkę. Kiedy dowiedział się, że ma ona 11 lat, natychmiast zaproponował jej seks. Do spotkania miało dojść w mieszkaniu małoletniej. Pod dziewczynkę podszył się Łowca Pedofilów. Kiedy mieszkaniec powiatu wągrowieckiego pojawił się w umówionym miejscu i szedł – jak sądził – do mieszkania dziecka, został zatrzymany i przekazany policji. Dzisiaj Prokuratura podejmie decyzję o postawieniu mu zarzutów.
Pan Bartek, co oczywiste, chce pozostać anonimowy. Jest jednak dobrze znany, bo na swoim koncie ma już doprowadzenie do zatrzymania kilkudziesięciu pedofilów.
Wszystko zaczęło się kilka lat temu, gdy oglądał program telewizyjny o pedofilach. Jak mówi, nie mógł uwierzyć, że jest ich aż tylu i że faktycznie tak łatwo łowią dzieci w sieci internetowej. Wszedł na zwykły czat, gdzie podał się za 11-latkę. Nie musiał długo czekać, pedofil pojawił się szybko…
– To mnie uderzyło i postanowiłem działać – wyjaśnia pan Bartek. Przez kilka lat doprowadził do zatrzymania około 10 pedofilów w Gnieźnie i około 20 w Poznaniu. – Ostatnio miałem dłuższą przerwę. Wróciłem, mając nadzieję, że jest lepiej, ale nic z tego.
Kilka dni temu na czacie trafił na 35-letniego Piotra. – Mówił, że mieszka w okolicy Wągrowca. Myśląc, że rozmawia z 11-latką szybko zaproponował mi sex. Umówiliśmy się na środę wieczór na os Łokietka w Gnieźnie. Był przekonany, że dziewczynka będzie wtedy sama w domu.
Pan Bartek jechał swoim samochodem na to spotkanie. Nagle pojawiło się szare renault, typu van, na poznańskiej rejestracji. Domyślił się, że to on. Zaczął z nim pisać na gadu-gadu. Gdy pedofil wysiadł, pan Bartek obezwładnił go, wezwał policję i jeszcze zdążył zrobić mu zdjęcie. Pedofil z Wągrowca został zatrzymany. Wczoraj przesłuchała go prokuratura w Gnieźnie.
Pan Bartek przyznaje, że łatwość z jaką pedofile potrafią nawiązać kontakt z dzieckiem jest przerażający. A co czuje, gdy z nimi rozmawia na czacie?
– Oni są różni. Czasem prości, czasem elokwentni. Niektórzy dłużej dziecko urabiają, inni zaś od razu proponują sex, czasem w taki sposób, że nawet mnie przechodzą ciarki – zdradza.
Najgorsze jest to, że z jednej pan Bartek doprowadza do ich zatrzymania, czyli ratuje inne dzieci przed oprawcą, ale skutkiem tego wyrok jest łagodniejszy, bo do poważnego przestępstwa nie doszło. Zazwyczaj taki pedofil po przesłuchaniu jest wypuszczany, dostaje tylko dozór policyjny do czasu rozprawy, która kończy się przeważnie wyrokiem w zawieszeniu.
Na szczęście dzięki działalności pana Bartka organy ścigania już ich znają. A czy ktoś mu kiedyś za tę działalność podziękował?
– Oficjalnie nie. Zdarza się jednak, jak to miało miejsce teraz, że policjanci przyjeżdżają na miejsce zatrzymania i mówią „dobra robota!”.
Tekst przy współpracy: Andrzej Bukowski /moje-gniezno.pl/
Fot. Łowca Pedofilów