Sąd odwoławczy zmienił kwalifikację prawną i na trzy lata sprawę postanowił umorzyć.
Przypomnijmy, że ta głośna sprawa ciągnęła się od kilku lat. Zaczęło się od zarzutów bydgoskiej prokuratury okręgowej dla ówczesnego burmistrza Wągrowca Jarosława Berendta. Sprawa ta jednak dotyczyła przyjęcia dwa razy korzyści majątkowej, gdy był on jeszcze dyrektorem Zespołu Szkół nr 1 w Wągrowcu.
Dodajmy, że chodziło o nadużycia przy ubieganiu się o dotacje unijne na szkolenia w sektorze handlowym i publicznym, a także przyjmowania korzyści majątkowych. Włodarz Wągrowca został oskarżony o dwa przestępstwa określone w artykule 228 § 1 Kodeksu Karnego, czyli o łapownictwo.
Berendt od początku zapewniał o swojej niewinności. Mimo to na początku tego roku, tuż przed wyborami samorządowymi, w których zamierzał on startować, sąd pierwszej instancji uznał jego winę. Wyrok nie był jednak prawomocny i burmistrz od wyroku się odwołał do sądu drugiej instancji. W międzyczasie odbyły się wybory samorządowe, które Jarosław Berendt przegrał z kretesem, a sam wyrok bez wątpienia miał na to wpływ.
Właśnie zapadł wyrok w sądzie drugiej instancji. I… teraz sąd postanowił sprawę umorzyć warunkowo na okres próby trzech lat. Kwalifikację czynu zaś zmieniono na art. 228 § 2 KK, który przewiduje, że w przypadku mniejszej wagi sprawca łapownictwa biernego podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do lat dwóch.
Dodatkowo sąd nakazał oskarżonemu świadczenie pieniężne w kwocie 10 tys. zł na rzecz Funduszu Pomocy Pokrzywdzonym i Pomocy Postpenitencjarnej. Ten wyrok jest już prawomocny.
O komentarz poprosiliśmy Jarosława Berendta, który odpowiedział nam bardzo krótko.
– Era Ziobry już za nami i oby nigdy nie wróciła – lakonicznie odniósł się do sprawy były burmistrz Wągrowca.
O tej sprawie jako pierwszy poinformował dzisiaj Portal WRC.