Darek Nikiel z Wągrowca to znany zawodnik, który bierze udział w bardzo popularnych obecnie terenowych biegach z przeróżnymi przeszkodami i utrudnieniami.
W minioną sobotę Darek wybrał się na „Vikings Run” do Smardzewic (50 kilometrów od Łodzi).
Darek wystartował na trasie 10 km, gdzie było aż 40 przeróżnych przeszkód. Ostatecznie zajął 9 miejsce z czasem 1 godzina, 17 minut.
Darek swój wynik trochę bagatelizuje i tak to relacjonuje:
– Nie ma o czym mówić. Miałem jechać do Ustronia, gdzie jest góra Czantoria i zrobić trzy starty w 24 godziny w „Barbarian Race”. To bieg uznawany za najtrudniejszy, ale nie zdążyłem zapłacić i nie miałem pewności czy na miejscu (mimo zapewnień organizatora) dam radę się zapisać. Pojechałem więc na „Vikings Run” do Smardzewic. W tym dniu odbywał się jeszcze „Runmageddon Gdańsk”, więc frekwencja była dość niska – wyjaśnia Darek i tak opisuje swoje zmagania na trasie:
– Ubrałem długie leginsy i długi rękaw, a podczas startu wyszło słońce i jakoś szybko „spuchłem”. Biegowo też zupełnie mi nie szło. Kilka przeszkód, jak „kołkownica” i „bizon” zostało ułatwionych, przez co biegł zrobił się wyjątkowo łatwy. Ważne, że wziąłem rewanż na „bizonie”, bo kiedyś ta przeszkoda zatrzymała mnie na Mistrzostwach Polski. Choć łatwo wcale nie było. Fajne były „tasaki”, za pomocą których przemieszczaliśmy się na metalowych rurach, ale wyjątkowo niebezpieczne – wyjaśnia Darek.
Ktoś pomyślał, że Darek po takich zawodach poczuł zmęczenie? Nie on, bo już następnego dnia, w niedzielę wziął udział w „Biegu Podkowy” w Skokach.
– I nawet „życiówkę” zrobiłem – przyznaje i już zapowiada następne starty. Już dzisiaj, w sobotę 6 km i 30 przeszkód, a jutro, w niedzielę 21 km i aż 70 przeszkód. Oba biegi w Kocierzy w Beskidach. A motywacji tam Darkowi na pewno nie zabraknie.
– Jadę walczyć o przyszłoroczne kwalifikacje do Mistrzostw Europy w Val Di Fiemme we Włoszech – przyznaje.
Fot. FB Vikings Run