„Bezpartyjny Powiat” ledwie powstał, a już wiadomo, że będziemy zmieniać nie tylko ten wągrowiecki, ale także… obornicki.
Postanowiliśmy działać, bo przed nami zagrożenie, że samorządy powiatowe znów trafią w te same, partyjne ręce. Mam coś przeciw partiom? Tak, zwłaszcza w samorządzie. Tu, moim zdaniem, nie ma miejsca na politykę. Tu trzeba działać. Tu liczą się ludzie. Ich doświadczenie, życiorysy, pomysły. Politykę niech robią sobie w Warszawie, na Wiejskiej.
Przyznam, że kiedy tydzień temu ogłosiliśmy, iż właśnie zarejestrowaliśmy swój komitet, to spotkało się to z bardzo dużym odzewem. I co ważne, odzywają się ludzie, którzy są gotowi wystartować w kwietniowych wyborach, ale i tacy, którzy chcą działać na innym polu. Wszystkim przyświeca jeden cel – czas na zmiany w naszym powiecie.
Jak się okazuje, takie nastroje są także u naszych sąsiadów zza miedzy. Jest grupa osób, która w wyborach do powiatu obornickiego wystartuje pod naszym szyldem „Bezpartyjny Powiat”. To bardzo budujące, bo oznacza, że wbrew opiniom, że stajemy się coraz bardziej leniwi, że nam się nie chce, że nie chcemy się angażować, to wciąż jest to tylko spore uogólnienie. Bo wciąż znajdują się tacy, którzy nie tylko krytykują, ale też są gotowi podnieść rękawicę i zawalczyć o tę naszą małą ojczyznę.
Krzysztof Garnetz,
Wągrowczanin z optymizmem patrzący w przyszłość