Leśnik z Nadleśnictwa Durowo przygarnął pisklę sowy uszatki, nadał imię i wychowuje.
Leśnicy przyznają, że zasada prawie zawsze jest jedna – jeżeli spotkasz młode zwierzę w lesie, to w 99,99 procentach jego matka jest gdzieś niedaleko lub nawet obserwuje nas z ukrycia.
Czasem jednak zdarza się wyjątek.
– Pewnego popołudnia rozpętała się burza, padał deszcz, a wiatr łamał gałęzie drzew. Po jakimś czasie znów wyszło słońce, a do naszego kolegi – doświadczonego leśnika – ornitologa, zadzwonił telefon z informacją, że znaleziono pisklę sowy – tak tę historię opisują leśnicy z Nadleśnictwa Durowo.
Na miejscu okazało się, że to młoda uszatka. Niestety, leśnik zauważył też, że jej rodzeństwo leży martwe. Po dokładnej analizie zorientował się, że akurat to pisklę zostało samo…
– Leśnik pisklę zabrał więc ze sobą i otoczył opieką, wkładając w to serce i doświadczenie, aby pomóc mu dorosnąć. „Misiu”, bo tak sowa została nazwana, trafił pod opiekę specjalistów i mamy nadzieję, że już tej jesieni wróci do swojego prawdziwego domu, czyli do lasu – wyjaśniają leśnicy.
WARTO WIEDZIEĆ
A co, gdy nam przydarzy się podobna historia? Najlepszy będzie kontakt z Nadleśnictwem Durowo. Tel.: 67 2685 364, wew. 36 lub 512 368 648.
Źródło: Nadleśnictwo Durowo